Kiwi i Fiolet, czyli wiosenny Miszmasz od Dr. Hauschka:-)

Już na samym początku niezwykle spodobało mi się opakowanie produktu. Proste, klasyczne, utrzymane w granatowej tonacji z limonkowymi holograficznymi zdobieniami.  Kolory okazały się bardzo stonowane, aczkolwiek w jak najbardziej pięknym wiosennym wydaniu. Cień kiwi to jasna zieleń, którą określiłabym bardziej, jako groszkową. Ciemny fiolet jest śliczną ciepłą śliwką, która powinna pasować do większości typów urody.  Na początku myślałam, że ja, a raczej moja zielona tęczówka polubi się tylko z fioletem, bo zieleń może ją gasić, natomiast okazało się, że te dwa kolory umiejętnie połączone są fantastyczne!

Cień kiwi nakładam na całą ruchomą powiekę, natomiast fioletowy w załamaniu, zewnętrznym kąciku oka i jako kreskę na dole.  Kolory te gładko  rozprowadzają się na skórze i doskonale łączą się ze sobą. Dobrym trikiem jest także wymieszanie puchatym pędzelkiem od razu dwóch kolorów i naniesienie, jako taką plamę na całą powiekę. Kolor, jaki uzyskamy to absolutnie unikalna bardzo ciepła śliwka. Pięknie! Jeśli, czytają mnie jakieś posiadaczki zielonych oczu zachęcam do wypróbowania takiej techniki makijażu, bo fiolet z zielenią o dziwo pięknie wydobywają nasz kolor oczu. Choć, jak sądzę cienie będą fajnie także prezentować się do tęczówki piwnej, niebieskiej. Po prostu nie należy się bać zieleni, jeśli jest odpowiednio nałożona!

Ciekawe jest wykończenie, jakie cienie przyjmują na skórze.  Nie posiadają w sobie żadnych drobinek, nie są perłowe, a na skórze są satynowe, na wpół matowe, jednak przyjemnie rozświetlające oczy. Ich konsystencja jest typowo pudrowa, jednak nie sucha, nie osypują się i nie pylą w trakcie aplikacji. Bardzo dobry skład naturalny w postaci dodatku z ekstraktów roślinnych między innymi czarnej herbaty i oczaru, powinien przypaść do gustu osobom, które mają problem z przesuszaniem skóry powiek, czy nawet podrażnieniem oczu.  Odkąd używam tych cieni nie odczuwam, aby po całym dniu noszenia makijażu skóra powiek była nieprzyjemnie ściągnięta czy zaczerwieniona.

Pigmentacja cieni nie jest może jakaś wybitna ale to mi się podoba, bo dla mnie te dwa kolory najlepiej wyglądają takie właśnie stłumione, zadymione, nieco pastelowe. Nie ma takiej opcji by tłustość mojej powieki udźwignęła dzielnie przez cały dzień jakikolwiek cień, więc i w przypadku cieni Dr. Hauschka stosuję bazę na powieki. I cień trzyma się bez zarzutu cały dzień, nie blednąc.

Cienie są niesamowicie piękne i jeśli nie macie odwagi sięgać po typowe fiolety, myślę że to może być świetna alternatywa dla podania odważnego koloru w przyjemnym naturalnym tonie. Uzyskamy nadal naturalny, jednak głęboki i unikalny efekt na oczach.