Błyszczyki generalnie, jak to się mówi nie należą do moich ulubionych kosmetycznych bajek, a jednak niedawno uległam całkowitemu zauroczeniu błyszczykiem organicznej marki Dr. Hauschka. Co więc takiego wspaniałego kryje w sobie to morelowe cudo od Dr Hauschka? O tym przekonacie się w dalszej części postu – Zapraszam!
Od producenta:
Błyszczyk do ust 07 zlota morela / Lip Gloss 07 golden apricot
Dzięki Błyszczykowi do ust 07 złota morela usta lśnią promieniami słońca. Błyszczyk idealnie sprawdza się w każdej chwili. Kremowa konsystencja wosku pszczelego, masła mango oraz olejku z pestek moreli pielęgnuje delikatne usta, pozostawiając je nawilżone i jedwabiście gładkie. Z kolei kompozycja olejku z rokitnika oraz przelotu pospolitego chroni usta i przynosi im ulgę.
Dostępne opakowania: 4,5 ml
Cena: 49 PLN
Skład: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Lanolin, Anthyllis Vulneraria Extract, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Hydrogenated Castor Oil, Mica, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Fragrance (Parfum)*, Linalool*, Benzyl Benzoate*, Farnesol*, Limonene*, Geraniol*, Eugenol*, Benzyl Salicylate*, Benzyl Alcohol*, Citronellol*, Beeswax (Cera Alba), Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Silica, Lecithin, Alumina, Tin Oxide, Carmine (CI 75470), Iron Oxides (CI 77491, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891).
* składnik naturalnego olejku eterycznego
Moje spostrzeżenia:
Błyszczyk posiadam we wspomnianym powyżej morelowym odcieniu. Z tego co widziałam na stronie polskiego firmowego sklepu Dr. Hauschka występuje on jeszcze w dwóch odcieniach pięknej, głębokiej wiśni oraz delikatnego pastelowego różu. Jako, że moja kosmetyczka wręcz pęka od różowych produktów do ust, tym razem postawiłam na morelę, tym bardziej, że ostatnio zaczęłam gustować w takich lekkich pomarańczowych kolorach. Ale jak tylko trochę wykończę swoje zapasy do ust, to być może skuszę się na wiśniową wersję już jesienią:-)
Odcień 07 jest niesamowicie uroczym ciepłym kolorem nude na co dzień. Taki kolor, który sprawdza się dobrze, jeśli na oczach nosimy ciepłe kolory brązu, złocienie, miedzie, czy moje ostatnio ulubione kolory w stylu rose gold. Wręcz niezastąpiony do mocnego smokey eyes w czekoladowych barwach. Co jednak zadecydowało, o tym iż ten błyszczyk szczególnie lubię, to jego konsystencja. Produkt ma aksamitną formułę, która na ustach rozprowadza się niczym odżywczy balsam. Nie ma nic wspólnego z typowymi wylewającymi się błyszczykami, w których zatopionych jest miliony drobinek dość niekomfortowych na ustach. Tutaj zdecydowanie Dr. Hauschka serwuje produkt absolutnie stwarzający tylko i wyłącznie komfort dla naszych ust. Produkt nie posiada żadnych drobinek, jeśli nawet są to jakieś mikroskopijne na tyle, że na ustach widzimy gładkie, kremowe wykończenie z subtelnym połyskiem. Właśnie chyba najbardziej podoba mi się tutaj to wygładzenie ust, które od razu wyglądają na jędrne, miękkie. Nie ma tu opcji iskrzenia, błyszczyk dość nieśmiale połyskuje na ustach, co bardzo mi się podoba. Wyobrażam sobie, że właśnie jak zaświeci to pierwsze wiosenne słońce, kiedy będzie można beztrosko sięgnąć po puder brązujący, wtedy ten morelowy odcień będzie fantastycznie rozpromieniał twarz:-)
Aplikator to kolejna kwestia sporna dla której nie lubię błyszczyków. Bo z reguły są twarde, nabierają za mało lub za dużo produktu, są za małe, za wąskie, za szerokie…ehh można narzekać w nieskończoność. A w przypadku mojego morelowego ulubieńca aplikator mnie bardzo mile zaskakuje. Gąbeczka jest wystarczająco duża, miękka i zakończona precyzyjnym skośnym ścięciem, co sprawia, że produkt bardzo dobrze nakłada się na usta. Jedno przejechanie po ustach i kosmetyk mamy idealnie nałożony. Samo opakowanie jest minimalistyczne, proste, bardzo lekkie, niewymagające dużo miejsca w kieszeni, czy torebce.
Błyszczyk ma bardzo przyjemny zapach. Lekko słodki, waniliowy, nieco kwiatowy, choć można wyczuć też jakby mango. Nie jest jakiś mocno intensywne i po chwili od noszenia zanika. Sam błyszczyk jest natomiast praktyczny w noszeniu. Nie znika w tempie błyskawicznym z ust, a ściera się równomiernie i na szczęście, jak wspomniałam nie ma drobinek, które potem migrowałyby po całej twarzy. Nie podkreśla suchych skórek, ba wręcz je ‘leczy’, wyrównując powierzchnię ust.
Na sam koniec nie sposób wspomnieć o składzie kosmetyku. Chyba wszyscy się zgodzimy, że w przypadku produktów do ust, tzw. dobry skład nabiera szczególnego znaczenia. A tutaj nie mamy żadnych parabenów, za to same drogocenne oleje, a chociażby z pestek moreli oraz oleju z rokitnika. Produkt Dr. Hauschka nie jest więc tylko przeciętnym kolejnym błyszczykiem. Oprócz właściwości upiększających pełni funkcje pielęgnacyjną dla ust. Nawilża, odżywia, pokrywa skórę ochronną warstewką na bazie masła mango. Za to wszystko najbardziej pokochałam ten błyszczyk i na pewno nie rozstanę się z nim tej wiosny. A propos wiosny, to wiadomo będzie dużo słońca i jedyne, nad czym mogę ubolewać to fakt, że w tym kosmetyku producent nie wspomina o żadnej ochronie UV. A przyznam, że ochrona przeciwsłoneczna to punkt dla mnie istotny. I choć już np. większość podkładów posiada ochronę UV, to nadal jest pod tym względem kiepsko w przypadku pomadek i szminek do ust. Chyba w tym momencie trzeba po prostu dodatkowo sięgać po balsamy ochronne z filtrem UV. Ale to już taka mała dygresja, która nie ma większego wpływu na ocenę tego błyszczyka, bo absolutnie to będzie mój wiosenny faworyt:-)
Więcej o produkcie oraz kosmetykach marki Dr. Hauschka można poczytać na stronie:
http://www.drhauschka.info.pl/produkty/kosmetyki-do-makijazu/usta/blyszczyki/blyszczyk-do-ust-07
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Błyszczyk:-)