Jeszcze do niedawna sięgając po kosmetyki do makijażu twarzy zupełnie nie zastanawiałam się, czy zawierają aby na pewno zdrowe składniki dla mojej skóry. Bardziej w tym względzie byłam krytyczna względem produktów do pielęgnacji. Nie wiem właściwie dla czego, bo przecież makijaż nieraz nosimy na twarzy po 15 godzin, dłużej niż krem nocny, więc nawet bardziej należałoby się tu zastanowić, czy dany składnik np. cienia przez tak długi czas nie będzie więcej wyrządzał szkody, aniżeli dodawał uroku. Owszem, kiedyś skusiłam się na kosmetyki 100% mineralne, kiedy zapanował wielki boom na ‘zdrowe minerały’. Niestety takie podkłady mineralne w pudrze nieraz wysuszyły mi skórę, nie wspominając o tym jak potrafiły oksydować, zbierać się w zmarszczkach, podkreślać pory. Tak samo modne sypkie cienie, może i były mocno napigmentowane, efektowne, ale dużej cierpliwości wymagało u mnie estetyczne umalowanie nimi oka o 5 rano, a przy tym nie rozsypanie w pośpiechu proszku dookoła! Na szczęście dzisiaj mamy dostępną w Polsce markę kosmetyczną Dr. Hauschka, która oferuje nie tylko kosmetyki zdrowe dla nas, ale także rozumie potrzebę komfortowego, przyjemnego użycia takich produktów w życiu codziennym, w porannym chaosie. Po wielu pozytywnych doświadczeniach z produktami marki, dzisiaj przychodzę z recenzją mojego wiosennego odkrycia tego roku, mianowicie cienia do powiek w intrygującym kolorze przydymionego błękitu. Jednocześnie jest to moje wielkie kolorystyczne zaskoczenie ale o tym w dalszej części wpisu:-)
Na początek kilka faktów prosto od producenta:
Cień do powiek Solo 05 przydymiony błękit
“Zdobi i podkreśla”
Cień z naturalnym jedwabiem delikatnie zdobi oczy i podkreśla kolor tęczówki. Dziewięć stonowanych odcieni tworzy grę światła i cienia, wydobywając indywidualne piękno każdej z nas. Kompozycja z płatków róży i jedwabiu pielęgnuje delikatną okolicę oczu.
Wskazówka: cienie do powiek należy nanosić od wewnętrznego kącika oka w kierunku skroni. Jeśli chcesz użyć dwóch kolorów, nałóż ciemniejszy odcień na zewnętrznej krawędzi powieki, a jaśniejszy po środku powieki lub w celu rozjaśnienia pod łukiem brwi.
Dostępne opakowania: pudełko z lusterkiem 1,3 g.
Skład: Talc, Magnesium Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Silk (Serica) Powder, Diatomaceous Earth (Solum Diatomeae), Silica, Camellia Sinensis Leaf Extract, Anthyllis Vulneraria Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Bark/Leaf Extract, Fragrance (Parfum), Citronellol*, Geraniol*, Linalool*, Citral*, Eugenol*. [May contain (+/-) Mica, Ferric Ferrocyanide (CI 77510), Carmine (CI 75470), Iron Oxides (CI 7749¹, CI 77492, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891), Ultramarines (CI 77007)].
*składnik naturalnego olejku eterycznego
MOJE SPOSTRZEŻENIA:
Gama kolorystyczna obejmuje, aż 9 pięknych stonowanych kolorów, jak widać na zdjęciu powyżej. Miałam wielki dylemat pomiędzy kolorem liliowym 07, a przydymionym błękitem 06. O ile jesienią i zimą nie mogę zupełnie wyobrazić sobie u siebie fioletowego cienia na powiece, to z wiosną na nowo zakochuję się w liliach, śliwkach, różach itp. Jako, że jednak moja kosmetyczka już jest wręcz już zbyt ‘fioletowa’, postanowiłam spróbować z kolorem niebieskim, a był to mój debiut z niebieskim w ogóle. Z drugiej strony kiedy, jak nie wiosną nie pobawić się w eksperymenty w makijażu, a nuż odkryje się swoje perełki:-)
Cień dostajemy w prześlicznym małym, błyszczącym czarnym pudełeczku. Jest bardzo kompaktowe, niewielkie, z łatwością mieści się w kosmetyczce, więc w razie co można z przyjemnością kolekcjonować kolejne kolory:-) Plus wielki dla producenta za to, że na odwrocie wskazuje datę ważności kosmetyku. Mój cień ze sklepu patronackiego Dr. Hauschka jest z bardzo długą datą przydatności, więc jestem spokojna, że długo kosmetyk będzie bezpieczny dla wrażliwych oczu.
W środku znajduje się małe lustereczko oraz pacynka, z których oczywiście nie korzystam, bo preferuję swoje bardziej praktyczne, wygodne pędzelki. Od razu zaznaczę, że ten cień najładniej nanosi się na powiekę dużym puchatym pędzelkiem. Chodzi o to, aby utworzyć na skórze taką delikatną zadymioną powłokę niebieskiego. Tak go używałam na początku, ale drogą dedukcji doszłam do pewnej techniki makijażowej, którą chciałabym tutaj polecić szczególnie Paniom o zielonych i piwnych oczach. Mianowicie jest to odcień niebieski, wpadający wyraźnie w grafit, a więc kolor bardzo chłodny.
Jeśli nie chcemy aby oko wyglądało na zmęczone, spojrzenie na starsze, wówczas powinniśmy cieniując powiekę wybierać kolory chłodne + ciepłe. Tak więc, cień Dr. Hauschka 05 Przydymiony błękit kładziemy tylko na ruchomą powiekę, a odcień ciepłej mlecznej czekolady, miedzie, złota aplikujemy w załamaniu powieki. Efekt jest bajeczny! Za każdym razem, jak mam tak właśnie pomalowane oczy, otrzymuję miłe komplementy na temat tego, jak ładny mam dzisiaj makijaż oka. I wiem, że brąz, jak brąz, ale tutaj ten uroczy stonowany błękit wydobywa zieleń oka, rozpromienia spojrzenie, oko wygląda na ciekawsze:-)
Po tej ocenie wizualnej opakowania i koloru, należałoby przejść do dalszych konkretów, czyli bardziej praktycznych aspektów kosmetyku. Cienie mają przyjemną konsystencję kremowo-pudrową, bardzo dobrze rozprowadzają się na skórze, można delikatnie je rozetrzeć każdym pędzlem. Dzięki temu, że nie są suche na powiekach nie do końca już gładkich, ten cień prezentują się estetycznie. Tu dodam, że generalnie nie znoszę efektu pudrowej powieki! Kosmetyk ma satynowe wykończenie, nie posiada w sobie żadnych widocznych drobinek, ani perły, a mimo to efekt na skórze jest wielowymiarowy, powieka sprawia wrażenie rozświetlonej. Jest to zapewne efekt naturalnego jedwabiu w składzie, który jednocześnie wygładza nieco pomarszczoną powiekę. Cienie ładnie się trzymają cały dzień, nie osypując się, nie blaknąc. Nie podrażniają oczu, używam ich prawie codziennie, nie zauważyłam żadnego przesuszenia powiek.
Producent bardzo ładnie opisuje ten kosmetyk, jako cień, który “delikatnie zdobi oczy i podkreśla kolor tęczówki”. To zdanie mnie właściwie przyciągnęło do sięgnięcia po ten kosmetyk, co więcej obietnica producenta została dotrzymana. Cień jest delikatny, tu nie zrobimy sobie plamy koloru, którą potem będzie trzeba mocno rozcierać rozciągając przy tym delikatną skórę powieki i nabawiając się zmarszczek. Tym cieniem można sobie stopniowo intensyfikować odcień, a pigment ładnie się wtapia w skórę. Kolor jest tak stonowany, a jednocześnie efektowny, że nikt nie powie, że mamy oczywisty niebieski cień, bo na oku dzieje się coś pomiędzy błękitem, szarością, wrzosem. Moim zdaniem to kolor bajeczny dla zielonookich i mój absolutny faworyt tej wiosny:-)
POLECAM!
Cień w cenie 40 zł można nabyć na stronie autoryzowanego sklepu kosmetyków Dr. Hauschka:
http://www.dr.hauschka.pl/Cien-do-powiek-solo-05-przydymiony-blekit-1,3g
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Organiczny Cień