Błyszczyki generalnie, jak to się mówi nie należą do moich ulubionych kosmetycznych bajek, a jednak niedawno uległam całkowitemu zauroczeniu błyszczykiem organicznej marki Dr. Hauschka. Co więc takiego wspaniałego kryje w sobie to jeżynowe cudo od Dr. Hauschka? O tym przekonacie się w dalszej części postu – Zapraszam!
Od producenta:
BŁYSZCZYK DO UST 06 JEŻYNA
Błyszczyk w odcieniu intensywnego fioletu zostawia na ustach piękny jeżynowy blask i sprawia, że usta staja się jedwabiście gładkie. Dzięki przyjemnie miękkiej a zarazem nawilżającej formule łączącej w sobie odżywcze masło z mango oraz olejek z pestek moreli błyszczyk jest niezwykle łatwy w aplikacji, a naturalnie połyskujące pigmenty mineralne podkreślają indywidualny kształt ust.
Dostępne opakowania: 4,5ml
Składniki: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Lanolin, Hydrogenated Castor Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Anthyllis Vulneraria Extract, Cetyl Alcohol, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Argania Spinosa Kernel Oil, Fragrance (Parfum), Linalool*, Benzyl Benzoate*, Farnesol*, Geraniol*, Limonene*, Benzyl Salicylate*, Beeswax (Cera Alba), Silica, Calcium Aluminum Borosilicate, Lecithin, Maltodextrin, Mica, Tin Oxide, Carmine (CI 75470), Iron Oxides (CI 77491, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891).
*składnik naturalnego olejku eterycznego
Dostępne opakowania: 4,5 ml
Cena: 49 PLN
Moje spostrzeżenia:
Błyszczyk posiadam we wspomnianym powyżej jeżynowym odcieniu. Z tego co widziałam na stronie polskiego firmowego sklepu Dr. Hauschka występuje on jeszcze w dwóch odcieniach pięknej, głębokiej wiśni oraz delikatnego pastelowego różu. Jako, że moja kosmetyczka wręcz pęka od różowych produktów do ust, tym razem postawiłam na coś ciemniejszego, tym bardziej, że ostatnio zaczęłam gustować w takich lekkich fioletowych kolorach. Ale jak tylko trochę wykończę swoje zapasy do ust, to być może skuszę się na wiśniową wersję już jesienią:-)
Odcień 06 jest niesamowicie uroczym na co dzień. Kolor w opakowaniu wygląda na dość ciemny, jednak po rozprowadzeniu na ustach, ładnie je podkreśla. Wręcz jest niezastąpiony do mocnego smokey eyes w czekoladowych barwach. Co jednak zadecydowało, o tym iż ten błyszczyk szczególnie lubię, to jego konsystencja. Produkt ma aksamitną formułę, która na ustach rozprowadza się niczym odżywczy balsam. Nie ma nic wspólnego z typowymi wylewającymi się błyszczykami, w których zatopionych jest miliony drobinek dość niekomfortowych na ustach. Tutaj zdecydowanie Dr. Hauschka serwuje produkt absolutnie stwarzający tylko i wyłącznie komfort dla naszych ust. Produkt nie posiada żadnych drobinek, jeśli nawet są to jakieś mikroskopijne na tyle, że na ustach widzimy gładkie, kremowe wykończenie z subtelnym połyskiem. Właśnie chyba najbardziej podoba mi się tutaj to wygładzenie ust, które od razu wyglądają na jędrne, miękkie. Nie ma tu opcji iskrzenia, błyszczyk dość nieśmiale połyskuje na ustach, co bardzo mi się podoba. Wyobrażam sobie, że właśnie jak zaświeci to pierwsze wiosenne słońce, kiedy będzie można beztrosko sięgnąć po puder brązujący, wtedy ten jeżynowy odcień będzie fantastycznie rozpromieniał twarz:-)
Aplikator to kolejna kwestia sporna dla której nie lubię błyszczyków. Bo z reguły są twarde, nabierają za mało lub za dużo produktu, są za małe, za wąskie, za szerokie…ehh można narzekać w nieskończoność. A w przypadku mojego jeżynowego ulubieńca aplikator mnie bardzo mile zaskakuje. Gąbeczka jest wystarczająco duża, miękka i zakończona precyzyjnym skośnym ścięciem, co sprawia, że produkt bardzo dobrze nakłada się na usta. Jedno przejechanie po ustach i kosmetyk mamy idealnie nałożony. Samo opakowanie jest minimalistyczne, proste, bardzo lekkie, niewymagające dużo miejsca w kieszeni, czy torebce.
Błyszczyk ma bardzo przyjemny zapach. Lekko słodki, waniliowy, nieco kwiatowy, choć można wyczuć też jakby mango. Nie jest jakiś mocno intensywne i po chwili od noszenia zanika. Sam błyszczyk jest natomiast praktyczny w noszeniu. Nie znika w tempie błyskawicznym z ust, a ściera się równomiernie i na szczęście, jak wspomniałam nie ma drobinek, które potem migrowałyby po całej twarzy. Nie podkreśla suchych skórek, ba wręcz je ‘leczy’, wyrównując powierzchnię ust.
Na sam koniec nie sposób wspomnieć o składzie kosmetyku. Chyba wszyscy się zgodzimy, że w przypadku produktów do ust, tzw. dobry skład nabiera szczególnego znaczenia. A tutaj nie mamy żadnych parabenów, za to same drogocenne oleje, a chociażby z pestek moreli oraz oleju z rokitnika. Produkt Dr. Hauschka nie jest więc tylko przeciętnym kolejnym błyszczykiem. Oprócz właściwości upiększających pełni funkcje pielęgnacyjną dla ust. Nawilża, odżywia, pokrywa skórę ochronną warstewką na bazie masła mango. Za to wszystko najbardziej pokochałam ten błyszczyk i na pewno nie rozstanę się z nim tej wiosny i lata. A propos lata, to wiadomo jest dużo słońca i jedyne, nad czym mogę ubolewać to fakt, że w tym kosmetyku producent nie wspomina o żadnej ochronie UV. A przyznam, że ochrona przeciwsłoneczna to punkt dla mnie istotny. I choć już np. większość podkładów posiada ochronę UV, to nadal jest pod tym względem kiepsko w przypadku pomadek i szminek do ust. Chyba w tym momencie trzeba po prostu dodatkowo sięgać po balsamy ochronne z filtrem UV. Ale to już taka mała dygresja, która nie ma większego wpływu na ocenę tego błyszczyka, bo absolutnie to będzie mój wiosenny faworyt:-)
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Błyszczyk:-)