Rejestracja Oriflame online i moje ulubione perełki kosmetyczne

Dzisiaj swój debiut na moim blogu mają kosmetyki Oriflame. Produkty używałam kilkanaście lat temu, wtedy uwielbiałam perfumy tej marki oraz kultowy puder kulkowy. Jak dzisiaj sprawdza się jakość wybranych produktów do makijażu tego producenta ?

Oriflame to idealne miejsce dla kobiet, które lubią kupować produkty ze zniżką, a wyprzedaże to ich prawdziwy żywioł. A przede wszystkim to marka wysokiej jakości produktów w jak najniższych cenach.

Wszystkie produkty, które opisuję w tym artykule możesz kupić ze zniżką 20% dołączając do klubu Oriflame (rejestracja jest darmowa i zajmie Ci dosłownie minutę).

Poniżej kilka wybranych produktów marki – zdjęcia poglądowe i opisy techniczne pochodzą ze strony sklepu.

Puder w perełkach z serum Giordani Gold

https://pl.oriflame.com/products/product?code=40951&store=433612

“Nadaj swojej cerze piękny blask z efektem opalenizny. Brązujący puder w kulkach Oriflame Giordani Gold zapewni jej zdrowy odcień i promienny wygląd. Dzięki zawartości perłowych minerałów jest tak delikatny i komfortowy, że będziesz chciała nosić go codziennie. Podkreśl i zdefiniuj kontury twarzy przy pomocy gładkich, kolorowych perełek”.

Z kilku wersji kolorystycznych tego pudru mniej lub więcej nadających koloryt cerze wybrałam dla siebie bardziej neutralną wersję rozświetlającego kosmetyku ” Natural Glow”. Odcień w rzeczywistości to piękne beżowe kuleczki, ani ciepłe, ani zimne, przez co ładnie dopasowują się do karnacji. Kuleczki są mięciutkie, więc wystarczy tylko raz umoczyć pędzel, aby wydobyć produkt i nanieść pełną blasku poświatę na policzków. A blask jest naprawdę piękny. Dla mnie idealny, bo taki lekko perłowy, lekko świetlisty, bez żadnego brokatu. Ten puder wręcz modeluje kości policzkowe. I mimo, że specjalnie “rozświetlaczowa” nie jestem to z tym pudrem polubiłam się bardzo i używam codziennie. Do tego jest tak pięknie opakowany, że puderniczka stanowi ozdobę toaletki. 

 

Matowa pomadka THE ONE Colour Unlimited

“Elegancka pomadka o bogatych pigmentach, która gładko się rozprowadza, nadając ustom matowy kolor utrzymujący się przez 12 godzin. Technologia Stay True Color o potrójnej mocy zapewnia intensywność i głębię koloru oraz komfort. Kształt pomadki ułatwia precyzyjną aplikację”.

Po tę pomadkę sięgnęłam z uwagi na piękny kolor o wdzięcznie brzmiącej nazwie “Everlasting Rose” 41639. Śliczny kolor takiej ogrodowej róży, przełamany herbacianymi płatkami. Jest delikatnie, subtelnie, kobieco ale jednocześnie kolor jest ożywiający twarz. To wyrafinowany nude, odmładzający, dodający blasku. Świetnie koresponduje z brązami na oku. Pomadka jest matowa na ustach, nie zauważyłam podkreślania suchych skórek, aczkolwiek jak zawsze przy takich produktach regularnie należy zadbać o peeling i nawilżenie ust. Produkt nosi się mi na ustach bardzo komfortowo, ściera się równomiernie. Nie zauważyłam wysuszenia ust, aczkolwiek czasem na tę pomadkę nakładam balsam nawilżający do ust, zwłaszcza, gdy na dworze jest dość zimno. Piękny odcień będzie pasować każdemu!

Paleta cieni do powiek THE ONE Make-Up Pro

“Mocno napigmentowane poczwórne cienie do powiek w starannie dobranych odcieniach są idealne do tworzenia stylizacji na dzień i na noc. Mogą być stosowane na mokro lub na sucho, w zależności od pożądanego efektu intensywności. Te cienie do powiek są przeznaczone do długotrwałego noszenia, odcienie można stosować samodzielnie lub łączyć, aby stworzyć unikalny look”.

Długo poszukiwałam takiej malutkiej poręcznej poczwórnej paletki brązów, na sytuacje kryzysowe, czyli na makijaż wykonywany o świcie czy na wyjeździe. I tak wpadła mi w ręce paleta cieni The One w wersji “Warm taupe”. Kolorystyka jest właśnie, jak ta nazwa niejednoznaczna, bo nie jest ani ciepła, ani nie są to typowe chłodne kolory taupe. Dwa cienie jasny i ciemny są w wersji matowej i kolejne dwa również jasny i ciemniejszy w wersji błyszczącej. Należy zaznaczyć że błyski to nie są folie, czy metaliki, albo nawet duochromy, a są to delikatne satynki z minimalną drobiną. Stąd to dobra paletka dla mojej powieki dojrzałej, opadającej. Pozwala w sposób ładny, stonowany wykonturować oko, wydobyć kolor zielonej tęczówki. Cienie są moim zdaniem napigmentowane tak w punkt do łatwej pracy z nimi, nie ma obawy o przeszacowanie koloru. Świetnie się z nimi pracuje, ładnie się blendują, nie osypują się. Tak, jak każde cienie nakładam je na bazę i wtedy trzymają się cały dzień, bez blaknięcia czy zbierania w jedną plamę. Polecam!

Cień do powiek w płynie THE ONE

“Cienie do powiek w płynie o wysokiej zawartości pigmentów w połyskujących odcieniach, które pozostają na swoim miejscu przez 8 godzin dzięki technologii Chromatech Pigment Lock-In. Cienie łatwo się aplikuje i zapewniają oszałamiające, pudrowe wykończenie i uczucie miękkości. Odporne na osypywanie”.

Cienie w płynie są coraz bardziej popularne, ja uwielbiam je za to, że są łatwe w użyciu, wystarczy tylko rozklepać palcem by z reguły otrzymać całodniowy efekt i to bez konieczności nakładania pod nie bazy. Nie inaczej jest z cieniami od Oriflame. Z kilku wersji kolorystycznych wybrałam wersję Rosy Peach. Kolor marzenie! Bardziej określiłabym go jako różowy, a tylko przełamany ciepłą brzoskwinką. Cień jest bardzo kremowy i najlepiej nakłada mi się go palcem. Aplikator nakłada zbyt grubą warstwę produktu, palec daje lepsze wyczucie i można dobudować warstwy. Cień ślicznie połyskuje na oku, nakładam na ruchomą powiekę, w załamaniu matowy brąz i mam gotowy szybki makijaż oka dosłownie w minutę. Cienie zaskakują trwałością, zastygają na puder, nie ścierają się z powiek przez cały dzień. Sądzę, że to taki mój niepozorny faworyt spośród recenzowanych tu produktów.

Perfumy Giordani Gold Essenza Blossom

“Emanuj współczesną elegancją i spraw, by twoje życie było bogatsze dzięki klenotowi świata zapachów. Kompozycja wykreowana wokół serca pełnego kwiatów pomarańczy, które znasz i kochasz, luksusowo przeplatanego delikatną kamelią i bogatym jaśminem, kreuje cenny akord różowego złota. Ciepła i zmysłowa głębia zapachu podkreśla to, kim jesteś, Giordani Gold Essenza Blossom to klejnot imperium perfum, zamknięty w kultowej butelce dekorowanej detalami z prawdziwego, 18-karatowego różowego złota”.

Na pierwszy ogień zachwyca śliczny flakonik. Taki w moim stylu masywny, z grubego szkła, a całości dopełnia ten złoty biżuteryjny korek. To taka odrobina luksusu na toaletce, perfumy ozdobne. Zapach jest dla mnie kwiatowy, przełamany owocami, taki kobiecy. Coś dla miłośników białych kwiatów, jaśminu, gardenii, jaśminu, lilii do których się zaliczam. Nuty pomarańczy dodają temu zapachowi ciekawego efektu, takiego zmysłowego, nie jest to jakiś typowy nudny, kwiatowy zapach. I mimo, że w pierwszych akordach kwiatowy, to nadal zaliczam go na jesień, zimę, może dlatego, że jest z nim elegancja, taki spokój. Stworzone na dzień, jak i na wieczorne wyjścia.  Na mojej skórze utrzymuje się około 7 godzin, pięknie się rozwija. Polecam!

 

 

#współpraca barterowa