Kilka słów na temat kremów BB wogóle…
Kiedy kilka lat temu zapanowała wszechobecna moda na kremy BB, skwapliwie rzuciłam się na wypróbowanie tych, jak tłumaczyć nazwę intrygujących balsamów upiększających (Beauty Balm). Wcześniej już dawno zaprzestałam używania podkładów, bo były nieraz zbyt ciężkie, zbyt maskujące skórę, a w efekcie nieprzyjemnie wysuszające. Podczas, gdy ja potrzebowałam tylko lekkiego wyrównania kolorytu, rozświetlenia skóry, kosmetyku który robiłby dobrą robotę na twarzy ale nie byłby widoczny. Niestety, to co producenci obiecywali na opakowaniach takich kosmetyków, a przeważały takie magiczne działania, jak wyrównanie kolorytu, zmniejszenie widoczności porów, zmarszczek, wygładzenie, rozświetlenie, redukcja oznak zmęczenia etc., to wszystko można było spokojnie włożyć między bajki. Przeciętny krem BB, jaki stosowałam, a sięgałam po ta z niższej i wyższej półki cenowej, okazywał się być zabarwionym zwykłym kremem (w dodatku zazwyczaj zbyt ciemnym i pomarańczowym), który mazał mi się po twarzy, robiąc brzydkie plamy, smugi. A jak już mi się udało taki krem rozprowadzić, to moja skóra błyszczała się tak nieestetycznie, że nie miało to nic wspólnego z ładnym rozświetleniem, do którego dążymy w makijażu. Pory i zmarszczki zamiast zmniejszone jeszcze bardziej były wyciągnięte na światło dzienne, nie mówiąc już o zerowym kryciu nawet najmniejszych zaczerwienień na skórze. Po którymś z kolei niewypale kosmetycznym w dziedzinie BB, poddałam się i długo nie wracałam do tych kosmetyków. Ot, o niebo lepiej spisywał się bowiem podkład kryjący wymieszany z najzwyklejszym krem nawilżającym.
Jednak, jak to się mówi ‘Nigdy nie mów nigdy’, po po kilku latach rozczarowań trafiłam, notabene, dzięki zachwytom na amerykańskiej blogosferze, na krem BB marki Jane Iredale. A że miałam już do czynienia wcześniej z produktami tej marki i nie zawiodłam się, tak więc postanowiłam dać szansę temu produktowi. Będąc tu dokładną trzeba zauważyć, że producent ten kosmetyk nazywa dokładnie w sposób następujący Podkład mineralny w kremie BB Glow Time SPF 25, ale już sam opis wskazuje na właściwości typowego kremu BB.
Od producenta:
Baza mineralna w formie kremu, oferującą pełne, mineralne pokrycie, aksamitną i rozświetloną skórę oraz szerokie spektrum SPF 25 UVA PA++ (wysoki wskaźnik przed fotostarzeniem).
Glow Time to naturalny krem mineralny który łączy w sobie funkcję korektora, kremu do opalania oraz balsamu w jednym, kompaktowym opakowaniu.
Glow Time zawiera naturalne minerały, które dostosowują się do koloru skóry pokrywając jej wszelkie niedoskonałości, minimalizując pory, maskując zmarszczki oraz wygładzając i rozjaśniając skórę. Oryginalna formuła zawarta w GLOW TIME odżywia cerę i pomaga chronić skórę przed szkodliwymi promieniami UV oraz wolnymi rodnikami.
Właściwości:
• Zawiera szerokie spektrum SPF 25 UVA PA + +, odporny na działanie wody do 40 minut.
• Zawartość dwutlenku tytanu o właściwościach przeciwzapalnych, ochrona mineralna UV.
• Ekstrakt z grejpfruta o działaniu rozświetlającym, nadaje skórze blask, minimalizuje pory skóry i zmarszczki, pomaga rozjaśnić nierówną pigmentację skóry.
• Ekstrakt z jabłka, wygładza skórę – przeciwutleniacz, złuszcza, oczyszcza i odmładza skórę. • Wyciąg z gorzkiej pomarańczy, naturalny aromat, odżywienie.
• Olej słonecznikowy, bogaty w oferująca właściwości nawilżające – witaminę E.
• Sok z liści Aloesu łagodzi i uspokaja skórę.
• Wyciąg z wiciokrzewu pomaga oczyścić skórę.
• Tlenki żelaza z naturalnych minerałów ziemi, które zapewniają kolor bez użycia FD & C barwników.
• Nie zatyka porów (niekomedogenny) hypoalergiczny, przeprowadzony test czułości, testowane klinicznie, testowany dermatologicznie.
Składniki:
Składniki aktywne: Titanium Dioxide (CI 77891) 20%.Składniki: Aqua/Water/Eau, Cyclopentasiloxane, Dimethicone,Stearoxymethicone/Dimethicone Copolymer, Maltodextrin, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Fruit Extract, PEG-10 Dimethicone , Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Pectin, Chlorella Vulgaris/Lupinus Albus Protein Ferment, Sodium Ascorbate, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Raphanus Sativus (Radish) Root Extract, Lecithin, Lonicera Caprifolium (Honeysuckle) Flower Extract (and) Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower Extract, Aluminum Hydroxide , Xanthan Gum. May Contain: Iron Oxides (CI 77489, CI 77491, CI 77492, CI 77499) , Chromium Oxide Greens (CI 77288)
Pozwoliłam sobie przytoczyć, jak powyżej dokładny skład tego produktu, żeby pokazać ile kosmetyk zawiera w sobie cennych ekstraktów roślinnych, a także rewelacyjne filtry UV. Sama cenię sobie takie filtry w wysokości SPF 25-30, bo moim zdaniem na co dzień wyższe są zbędne, problematyczne, a popularny SPF 15 nie do końca daje dobrą ochronę, no chyba że podczas bardzo szarawej zimy.
Dalej mamy do wyboru, aż 8 odcieni kremu, z tego co zauważyłam przeważają kolory dość ciepłe, wpadające w żółty. Sama posiadam kolor BB3 i jak można zauważyć na swatchu poniżej jest to najbardziej neutralny beż i na szczęście nie ma w sobie nic z pomarańczy, czy różu.
Opakowanie produktu niesamowicie mnie urzekło. Jest to spłaszczona, złota tuba wykonana z miękkiego tworzywa, daje wrażenie elegancji i wygody stosowania. Pojemność to standard w kremach BB, czyli 50 ml. Natomiast już zupełnie nie standardowa jest konsystencja kosmetyku. Nie wiem, czy jak ja nie lubicie w przeciętnych BB tej lejącej, tłustawej struktury, która tak nieprzyjemnie przelewa się między palcami? Jane Iredale oferuje nam gęsty, aksamitnie kremowy, wręcz puszysty krem BB. Ale i dalej nie ma absolutnie żadnej obawy, gdyż krem tak lekko rozprowadza się na skórze, wręcz jak masełko. Uwielbiam tę jego odżywczą otulającą formułę, która dobrze chroni skórę przed tymi wszystkimi nieprzyjemnościami środowiska, z którymi musi zmagać się cały dzień. I wystarczą zwykłe palce, choć ja ze względów higienicznych najczęściej nakładam go pędzlem skośnym o gęstym włosiu. Właśnie, krem jest niby taki gęsty, a kropla wystarcza na pokrycie całej twarzy. Odcień BB3 jest kolorem uniwersalnym, który dopasuje się do większości jasnych karnacji. Używałam tego kosmetyku na mamie, na siostrze, koleżanka także testowała i chociaż każda ma trochę inną tonację skóry, to wszędzie krem fajnie się wtopił. Może nie najważniejszy ale równie istotny jest zapach kosmetyku, coś na kształt słodkich kwiatów, ale delikatny, sprawia dodatkową przyjemność przy makijażu:-)
Ocena działania
Po tej wstępnej analizie wizualno-sensorycznej produktu, czas na ocenę faktyczną, czyli czy ten kosmetyk robi to, co jest misją kremów BB. Otóż, tak, a nawet powiem, że robi więcej:-)
- Po pierwsze ten tzw. Beauty Balm kryje tak dobrze, jak nie kryje niejeden przyzwoity podkład. Jednak, w przeciwieństwie do typowego podkładu krem fantastycznie wtapia się w skórę, nie podkreśla zmarszczek, nie waży się. Po prostu moja twarz wygląda naturalnie, a nie jak jakaś maska.
- Tak, minimalizuje pory i zmarszczki, bo fantastycznie wygładza i ujędrnia skórę. To też dobry korektor na okolice pod oczami, bo nie podrażnia i nie zbiera się w załamaniach powiek.
- Rozświetla w sposób subtelny, tu nie ma efektu jakby tłustej, zmęczonej skóry. Cera jest rozjaśniona, promienieje. Twarz wygląda na odmłodzoną, wypoczętą, co nieraz zauważyło otoczenie.
- Jest wyjątkowo trwały, niczym taki dobry podkład matujący. To nie krem BB, gdzie przy dotknięciu palcem twarzy zaraz znika nam. Nie, ten krem wytrzymuje u mnie cały dzień i tu muszę jasno zaznaczyć, że A) mam cerę przetłuszczającą się B) Dużo przebywam na świeżym powietrzu, czyli wilgoć, wiatr nie są mi obce C) Nie używam żadnego pudru wykańczającego.
Mój werdykt:
Biorąc pod uwagę wszystko, co zostało napisane powyżej, przyznaję Podkładowi mineralnemu w kremie BB Glow Time SPF 25 od Jane Iredale tytuł idealnego kremu BB. Mogę tylko życzyć producentom innych kremów BB, aby potrafili w swoich produktach zamknąć te najpiękniejsze właściwości balsamów upiększających do twarzy.
Cena kosmetyku to 225 PLN, do nabycia tutaj:
http://sklepjaneiredale.pl/eko-podklady-mineralne/77-podklad-mineralny-w-kremie-bb.html
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Krem BB