Od dawna lubuję się w makijażach nude oczu, a szczególnie lubię stonowane różano-złote odcienie na powiekach. Popularnie zwany ‘rose gold’ jest znacznie ciekawszą alternatywą do tradycyjnych popularnych beży i brązów. Na pewno bardziej radosny, energetyzujący i wreszcie odmładzający. W ten oto sposób niedawno wpadł mi w oko przepiękny cień mineralny marki Jane Iredale w kolorze ‘Dreamy Pink’. Ten kolor jest niesamowity! Kryje w sobie całą mozaikę naturalnych rozświetlających barw, a więc szampański beż, delikatne złoto, morelowy poblask i różowe lśnienie. I tu fajna ciekawostka: na stronie http://sklepjaneiredale.pl/eko-cienie-do-powiek/153-jane-iredale-pojedyncze-cienie-purepressed-eye-shadow-.html podane są propozycje doboru cieni do koloru tęczówki i odcienia karnacji. Dla mnie coś fantastycznego!
Od producenta:
Długotrwałe, mineralne cienie na powieki o wysokiej koncentracji produktu. Są delikatne i bezpieczne nawet dla wrażliwych powiek. Mogą być stosowane tradycyjnie (na sucho) lub w połączeniu z wodą D2O (na mokro).
Główne składniki:
Mika – dobre przyleganie do skóry
Pomegrante Ekstrakt – wyciąg z granatów – silny antyutleniacz, minimalizujący zniszczenie posłoneczne
Pine Bark Ekstrakt – kora sosny – działanie łagodzące i antyrodnikowe
Boron Nitride, Dimethicone
Może zawierać: Titanium Dioxide, Iron Oxides, Carmine, Manganese Violet, Ultramarines, Chromium Oxide Greens.
Moje spostrzeżenia:
Cień otrzymujemy w bardzo praktycznym opakowaniu niewielkich rozmiarów, które z pewnością nie zabierze nam dużo miejsca w podróżnej kosmetyczce, czy nawet w kobiecej torebce. Sama gramatura cienia to 1,8 g, czyli przeciętny pojedynczy cień. Po otwarciu opakowania byłam oczarowana nie tylko diamentowo połyskującym kolorem ale także cudną konsystencją. Cień ma bowiem unikalną kremową formułę, przy dotykaniu palcem czuć jego miękkość i aksamitność. Dla mnie to ogromna zaleta produktu, ponieważ nie znoszę pudrowych, osypujących się cieni, które na powiekach wyglądają niejako jak przysłowiowa mąka. Ten cień, czy to nałożony palcem, czy rozprowadzony pędzelkiem bardzo ładnie zachowuje się na skórze. Jest idealnie napigmentowany, więc jedna warstwa wystarczy na to optymalne połączenie koloru z połyskiem na powiekach.
Odcień ‘Dreamy Pink’ jest kolorem typowo dziennym. To jeden cień ale jaki równocześnie niespotykany bukiet odcieni nude, który szczególnie fajnie współgra z brązową kreską na oku. Sądzę, że będzie szczególnym komponentem do oczu zielonych i niebieskich. Nie jest to cień matowy, czy nawet półmatowy, wykończenie jest satynowe ale dość mocno połyskuje w kierunku diamentowym. Ta sztuka wydobycia blasku, jaką w sobie posiada ten kosmetyk wciąż, niezmiennie mnie intryguje:-) Na pewno nie jest to jakaś popularna, zwykła perła, ale mamy subtelny, elegancki blask, którym nie sposób zrobić sobie krzywdy, nawet jeśli mamy skłonność do zmarszczek na powiekach. Uwaga! Teraz matowe cienie już są demode, połysk jest czymś, co według wizażystów potrafi wydobyć piękno z twarzy i podkreślić nasze największe atuty!
Cień używam zazwyczaj tylko w duecie z kredką, ponieważ jest tak kolorystycznie bogaty, że widać dostatecznie, że coś się na oku dzieje i zbędne jest zaznaczanie ciemniejszym kolorem załamania powieki, czy zewnętrznego kącika. Aczkolwiek, już np. na wieczór można pokusić się o dodatkowe odpowiednie akcenty jakimś matowym odcieniem czekolady. Cień trzyma się cały dzień, choć oczywiście jak zawsze przy mojej ryzykownej budowie oka nie ryzykuję używania jakiegokolwiek cienia bez bazy. Nie traci na intensywności, połysk nie znika jakoś magicznie, po prostu oczy są elegancko umalowane do wieczornego demakijażu.
Mineralny cień jest też z pewnością znacznie zdrowszą alternatywą dla delikatnej wymagającej skóry powiek, niż tradycyjne cienie. Kiedyś używałam tylko cieni mineralnych, jednak występowały jedynie w formie sypkiej, a o był nie lada wyczyn o 6 rano malować się takimi proszkami! Bardzo się cieszę, zatem z tego, że są teraz mineralne kosmetyki również w prasowanej formie, wygodnej dla każdej, zabieganej kobiety.
Kolor ‘Dreamy Pink’ jest moim absolutnym ulubieńcem w kategorii cieni ostatnich miesięcy. Mogę polecić go każdej kobiecie, która rano chce nałożyć na całą powiekę jeden cień, a przy tym rozświetlić, rozpromienić spojrzenie. Wszechobecny połysk jest teraz modny, więc tym bardziej żadna z nas nie powinna obawiać się świetlistych cieni do makijażu oka. Przy tym praca z tym kosmetykiem to sama przyjemność, więc warto się zainteresować:-)
Polecam!!!
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Cień:-)