W okresie letnim moim głównym punktem pielęgnacyjnym jest ochrona słoneczna. W tym czasie we wszystkich dziennych kosmetykach poszukuję filtra przeciwsłonecznego. O ile mogę tu znaleźć dość duży wybór w podkładach, tudzież kremach BB i CC, to znacznie gorzej jest w produktach typu puder. W większości kosmetykach mineralnych, co prawda producenci wspominają o ochronie przeciwsłonecznej, jednakże nie podają, jak wysoki jest to filtr przeciwsłoneczny i czy ochrona dotyczy jednocześnie promieniowania typu UVA i UVB. Puder mineralny, który jednocześnie chroni skórę przed słońcem, wyrównuje koloryt, nie wysusza, jest lekki i zdrowy dla skóry może być marzeniem letnim, stąd z wielką przyjemnością w te wakacje sięgnęłam po kosmetyk marki Jane Iredale. O tym, czy spełnił moje oczekiwania ochrony, pielęgnacji i upiększania cery, o tym już w dalszej części wpisu. Zapraszam!
Na początek kilka słów od producenta…
Puder prasowany mineralny SPF 20 Jane Iredale – Lekki, beztłuszczowy puder mineralny prasowany pozbawiony syntetycznych związków chemicznych. Pełni cztery funkcje: fluidu, pudru, korektora i ochrony słonecznej. Dostarcza również ochrony przeciwbakteryjnej oraz minimalizuje optycznie drobne zmarszczki i pory skóry.
– Utworzony z mikronizowanych minerałów, zawiera wysoką ochronę UVA i UVB SPF 20
– Pełni funkcje fluidu, pudru, korektora i ochrony słonecznej
– Wodoodporny z dużą zawartością pigmentu
– Aplikacja jest łatwa, zapewnia równomierne i trwałe pokrycie
– Właściwości rozpraszające światło sprawiają, że skóra wygląda bez zarzutu, jest zdrowsza i młodsza
– Łagodny,bezpieczny dla wrażliwych oczu
– Puder dostarcza półmatowego zakończenia z delikatnym lub średnim pokryciem, chroni skórę przed środowiskiem zewnętrznym, zapobiega utracie wilgoci, koi, łagodzi i świetnie niweluje zaczerwienienia skóry
– Dostarcza również ochrony przeciwbakteryjnej oraz minimalizuje optycznie drobne zmarszczki i pory skóry
– Produkt przeznaczony dla skóry suchej, normalnej i tłustej. Zmieszany z kremem, tworzy silnie kryjący podkład
Po zakończeniu opakowania pudru, możliwe jest dokupienie wkładów pasujących do eleganckiej puderniczki.
Główne składniki:
Titanium dioxide(nadtlenek tytanu) – aktywny składnik ochrony słonecznej. Łagodzi stany zapalne, nadaje pokrycie i kolor
Zinc oxide – łagodzący stany zapalne
Boron nitride (azotek borowy) – odbija światło, nadaje przyleganie do skóry
Ekstrakt z minerałów morza – działanie silnie odżywcze, nawilżające
Ekstrakt z granata – działanie ochronne, minimalizacja zniszczeń posłonecznych
Produkt w cenie 220 zł można kupić w sklepie patronackim Jane Iredale na Polskę:
Moje spostrzeżenia:
Jako, że znam już kilka kosmetyków Jane Iredale, to i w przypadku pudru Mineral Pressed Powder nie było zaskoczenia, jeśli chodzi o wizualizację opakowania. Uwielbiam, kiedy kosmetyki do makijażu opakowane są w kartonik. W środku znajduje się piękna złota puderniczka, która jest dość ciężka. Może nie jest przez to produktem poręcznym do torebki, jednakże ja pudru używam tylko z rana w domu, ze względu na mocne krycie i trwałość, o których to cechach poniżej. W kartoniku znajdziemy także ulotkę z instrukcją odnośnie prawidłowego nakładania kosmetyku na twarz.
Oczywiście, od razu warto spojrzeć na skład kosmetyku, który dla osób, które cenią sobie minerały w makijażu będzie bardzo doceniony. Titanium Dioxide na pierwszym miejscu, a nie tak jak w większości pudrów talk, jest dla mnie oznaką, że kosmetyk bardzo dobrze będzie chronił przed fotostarzeniem skóry. Podoba mi się również zawartość Boron Nitride na czele listy, bo jest to składnik, który sprawia, że każdy puder wygląda świeżo na skórze tłustej, mam tu na myśli brak potocznie zwanego ‘ciasteczkowania się” pudru, czyli wchodzenia w zmarszczki, podkreślania porów. No i wreszcie cieszę się, że puder dodatkowo pielęgnuje skórę. Jako osoba 30+ doceniam antyoksydanty w makijażu, a tutaj mam wartościowy ekstrakt z granata o uznanym w świecie kosmetologii działaniu antyrodnikowym.
W puderniczce znajdziemy także bardzo miękki puszek, chociaż ja go nie używam, raczej jest to produkt awaryjny np. na wyjazd. Z kolei z tym pudrem lubię w warunkach domowych używać gąbeczkę Flocked Sponge Jane Iredale, której recenzja w osobnym wpisie na moim blogu.
Dostępna kolorystyka jest imponująca, właściwie każdy może odnaleźć tutaj odcień idealnie dopasowany do skóry. Generalnie, odcienie podzielone są na 3 grupy: ciepłe, zimne i neutralne. Zimne odcienie polecałabym osobom z ziemistą, szarą skórą, potrzebującą odświeżenia, nadania takiego zdrowszego kolorytu. Myślę, że będą to kolory szczególnie dobre na jesień. Moja skóra z kolei zbyt łatwo ulega wszelkim zaczerwienieniom, stąd skierowana jest do niej kolekcja ciepła. Długo zastanawiałam się nad kolorem Warm Silk, jednak przeglądając kilka zdjęć z internecie, doszłam do wniosku, że będzie zbyt żółty, ciepły, co z kolei nie do końca wpisze się w nadchodzącą wspomnianą jesienną aurę, gdzie już czas będzie niestety odstawić wszelkie złote bronzery i żółtawe podkłady itp. Stąd mój ostateczny wybór padł na odcień Bisque. Ten kolor wpada w tony żółte, jednak są one dość wyważone. Puder niweluje zaczerwienienia skóry, czy to naczynkowe, czy zwykłe podrażnienia, ale nadal kolorystycznie wygląda bardzo neutralnie na twarzy.
Jest cudownie gładko zmielony, przez co dotykając go pod palcami nie czuć suchości, czy jak to można potocznie nazwać ‘tępej mąki, skrobi’. Osobiście nie cierpię właśnie takich mocno ‘pudrowych pudrów’. Puder Jane Iredale jest delikatny, konsystencja jest aksamitno-kremowa. I w tej formule tkwi cudowny sekret tego kosmetyku, za co tak bardzo go lubię. Po nałożeniu go na twarz (wspomnianą gąbką Flocked Sponge) puder ten nie wygląda, jak puder ale jak świetnie stopiony ze skórą podkład o matowym wykończeniu. Produkt kryje na poziomie średnim, radzi sobie z kamuflażem zaczerwienienia skórze, drobnych przebarwień. Nie podkreśla przy tym jakichkolwiek nierówności skóry, czyli rozszerzonych porów i drobnych zmarszczek. Oczywiście, jeśli już mamy mocno widoczne zmarszczki, nie ma co się oszukiwać, że puder je wypełni, przez to cudownie nam znikną. Tutaj nie potrafi tego chyba żaden puder, nadal trzeba w pierwszej kolejności postawić na prawidłową pielęgnację przeciwzmarszczkową. Natomiast zauważyłam taką oto prawidłowość, że wiele pudrów wydobywa na światło dziennie zmarszczki, których nie widać tak bardzo na skórze bez makijażu. Wtedy nieraz wolę zrezygnować z takiego kosmetyku nawet kosztem mocniej błyszczącej się skóry. A już szczególnie pamiętam, że miałam tak negatywne doświadczenia z pudrami 100% mineralnymi, które może i były zdrowe, ale dodawały mojej twarzy lat. Puder mineralny Jane Iredale optycznie wygładza skórę, cera wygląda na bardziej jędrną, zdrowszą, zadbaną. Jak dla mnie jest to kosmetyk tylko do użycia w roli 2w1, czyli jako zamiennik podkładu + pudru, choć jeśli ktoś potrzebuje mocnego krycia będzie też dobry jako produkt wykańczający.
Podoba mi się to, że kosmetyk jest trwały, taki stworzony na lato. Akurat w ostatnie dni sierpnia miałam okazję go testować wysokich temperaturach (ale nie ekstremalnych upałach) i mój wniosek był taki, że nie spłynął w ciągu dnia. Wieczorem nadal twarz była dobrze pokryta makijażem, nie widziałam smug, plam.
Plusem jest także to, że kosmetyk nie ciemnieje w ciągu dnia. Świetna ochrona przeciwsłoneczna SPF 20 jest dla mnie wystarczająca na potrzeby codziennego życia w mieście.
Polecam ten kosmetyk osobom, którym zależy na zdrowym, chroniącym skórę makijażu. Będzie to puder idealny dla skór dojrzałych, bo nie podkreśla dodatkowych zmarszczek. Wreszcie miłośniczki minerałów, takie jak ja, dotąd niezadowolone z wykończenia, jakie pozostawiają na skórze pudry 100% mineralne, powinny w ofercie Jane Iredale odnaleźć bardzo estetycznie wyglądające na twarzy minerały.
POLECAM!!!
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowy Puder Mineralny