Jestem absolutną fanką najbardziej znanej, a powiedziałabym kultowej palety marki Too Faced, a więc Chocolate Bar. Uważam ją za swój ideał, jeśli chodzi o wykonanie makijażu, który ma zachwycać, a więc na jakieś większe wyjścia, imprezy rodzinne, czyli po prostu, kiedy ma się więcej czasu na te wszystkie przygotowania makijażowe. Na co dzień, jednak przyznam, że sięganie po tak dużą paletę i zastanawianie się, tudzież zabawa w to, jaki odcień wybrać mijają się całkowicie z celem. Na szczęście Too Faced przejrzał potrzeby swoich zabieganych klientek i oprócz oferowania tych dużych, standardowych palet, uracza nas mniejszymi, ale również pięknymi bardziej poręcznymi paletkami:-)
Miałam ogromny problem z wyborem jedynej paletki na co dzień, wahałam się jeszcze pomiędzy Boduoir Eyes a Cat Eyes. Jednak wybór ostatecznie padł na Natural Eyes w wersji podstawowej – jest jeszcze dokładnie ta sama paleta ale całkowicie matowe. Powiem szczerze, że nie rozumiem mody na matowe cienie, ja osobiście uwielbiam, jak na oku coś tam połyskuje, uważam, że właśnie to rozpromienia i rozświetla spojrzenie, a niekoniecznie nudne, stonowane maty.
Na stronie producenta:
https://www.toofaced.com/p/eye-shadow-palettes/natural-eyes/
‚Naturalne oko to najbardziej uniwersalny, twarzowy wygląd kobiety w każdym wieku i o każdym kolorze skóry.
Nasz bestsellerowy zestaw Natural Eye oferuje dziewięć cieni matowych i błyszczących w naturalnych odcieniach, od stonowanego i ładnego po delikatnie seksowny. Łatwy w użyciu przewodnik Glamour Guide pokazuje krok po kroku, jak stworzyć trzy podstawowe makijaże oczu na każdą okazję’.
Zdecydowanie paletka Natural Eyes dla mnie prezentuje jeszcze piękniejsze opakowanie, niż Chocolate Bar. Jasny róż, na którym znajdują się, jakby barokowe wzorki wizualnie wygląda bardziej kobieco, trochę old-school’owo:-) Blaszana tzw. puszka jest tak solidna, że paletkę można spokojnie wrzucić do torebki, czy d0 walizki na wyjeździe. Cienie nie mają prawa się wykruszyć, czy inaczej uszkodzić. Zresztą zauważyłam jedną prawidłowość, że te cienie Too Faced są bardzo ciężkie do zniszczenia, może dlatego że mają miękką, ale jednocześnie zwartą konsystencję.
Niemniej, przechodząc do cieni, to mamy tutaj 9 błyszczących i matowych kolorów. I powiem, że każdy z nich jest absolutnie fantastyczny, ma w sobie coś niepowtarzalnego! Poniżej, zatem krótki opis, jak pięknie można stosować każdy odcień z osobna:
Heaven – cudowny jako baza na całą powiekę, niesamowicie napigmentowany krem, który ukrywa wszelkie zaczerwienienia
Silk Teddy – sprawdza się, jako rozświetlacz w wewnętrzne kąciki i pod łukiem brwiowym. Odkryłam, że tworzy cudowne rozświetlenie na kościach policzkowych. Ma co prawda drobinki, ale nie są one jakoś nachalne
Nude – używam go do podkreślenia załamania powieki. Nie jest za ciemny, więc absolutnie nie da się zrobić nim krzywdy, a o to łatwo kiedy chcemy podkreślać zagięcia powiek
Cashmere Bunny – nieco podobny do Nude, z tymże ten jest cieplejszy, ciut ciemniejszy, używam go także do załamania powieki, ale już bardziej na wieczór, kiedy pragnę mocniej podkreślić oko
Push-up – prawdziwe cudo! Uwielbiam! Jestem oczarowana tym odcieniem, to coś jakby Rose Gold mieniący się na milion odcieni. Nakładam go tylko odrobinę na środek powieki, ekstra rozświetlenie gwarantowane:-)
Honey Pot – ten kolor kochają moje zielone oczy:-) Złoto ale w takiej subtelnej odsłonie, bez nadmiaru żółci. Spokojnie można go użyć na całą powiekę, a wygląda nadal elegancko, subtelnie
Sexespresso – tak jak mówi nazwa to głęboka czekolada, bardzo zmysłowa. Skośny pędzelek i ten cień, a mamy kreski jak marzenie. Pigmentacja tego konkretnego odcienia jest powalająca!
Erotica – bardzo ciekawy kolor, to coś z czekolada mleczną, khaki, jest trochę złota, brudnego fioletu. Używam na dzień w wewnętrznych kącikach, lubi się niestety trochę osypywać
Chocolate Martini – podobny do sexespresso ale mniej napigmentowany, zdecydowanie cieplejszy, tu tutaj widzę trochę rudości i ma mnóstwo drobinek.
Odkąd mam tę paletkę powiem szczerze, że używam jej absolutnie codziennie, nawet o 5 rano. Nawet zrezygnowałam z eyelinerów i kredek, bo sexespresso daje tak mocne, wyraziste kreski, przy tym subtelne, trwałe, że żal nie zastosować:-) Cienie cudownie się blendują, są miękkie, nie osypują się, no może z wyjątkiem wspomnianego koloru Erotica. Nie zrobimy sobie nimi krzywdy, nawet właśnie o 5 rano, bo efekt jest zawsze nieprzerysowany. Kocham makijaże nude i podziwiam tę paletę za te różne wariacje brązów, dzięki czemu oczy wyglądają nie tylko naturalnie ale i pięknie, ponętnie. Nieraz zbierałam komplementy od płci damskiej i męskiej odnośnie tego, jak pięknie mam pomalowane oczy:-) Szkoda, jedynie, że nie pachną czekoladą, tak jak cienie z Chocolate Bar;-)
POLECAM!!!
Moja ocena: 5/5