Od kilku lat triumfy popularności święci olej arganowy. Opiewa się jego wspaniałe właściwości nawilżające, redukujące zmarszczki, wygładzające etc. Ja natomiast po przetestowaniu kilku certyfikowanych olejków arganowych niestety nie mogę podpisać się żadną ręką, a nawet palcem pod tymi opiewanymi cudownymi właściwościami arganu. Mi po prostu ten olej nie pasuje, moja skóra i włosy go nie akceptują.
W poszukiwaniu swojego ulubionego olejku postanowiłam zatem sięgnąć po olejek jojoba, który przed laty był ceniony przez nieco starsze pokolenie. Szukając kosmetyku posiadającego certyfikat Ecocert trafiłam na polską markę Mokosh.
Opis produktu bardzo mnie zachęcił do testu:
‘W odróżnieniu od innych olei jojoba dostępnych na rynku,nasz 100% olej jojoba to produkt kosmetyczny i posiadający certyfikat Ecocert. Został wytworzony na terenie Uni Europejskiej oraz przebadany mikrobiologicznie i dermatologicznie. Pakowany jest w ciemne szkło farmaceutyczne, które chroni nasz drogocenny olej. Olej jojoba należy do grupy płynnych wosków. Zawiera fitosterole, dużo witaminy A (wspomaga naturalne funkcjonowanie skóry), witaminę E (przyspiesza regenerację skóry i spowalnia jej starzenie się), witaminę F (działa immunostymulująco na skórę). Płynne estry woskowe jojoby budową są zbliżone do sebum wydzielanego przez gruczoły łojowe. Olej ten łatwo wchłania się przez skórę, wzmacnia warstwę cementu międzykomórkowego, co zapobiega wysuszeniu skóry. Stosowany jest do wszystkich typów skóry – nawet trądzikowych’.
Olej znajduje się w dużej butelce o pojemności 100 ml. Opakowanie jest uważam bardzo gustowne, estetyczne, wykonane z ciemnego szkła z dużą pipetą, co pozwala na komfort stosowania. Zapach olejku jest piękny, ciepły, lekko orzechowy, gdybym miała porównać do oleju arganowego, to bardziej intensywny. Olejek używam zazwyczaj 2 razy w tygodniu do masaży twarzy przy pomocy urządzenia The Body Shop (jego recenzja także na moim blogu). Bardzo dobrze nawilża skórę, odżywia, wygładza. Ubogaca także idealnie moje maseczki z glinki zielonej. Cera nie jest wtedy tak zaczerwieniona, a dobrze oczyszczona i dodatkowo nawilżona. Co jest pewnym niuansem w stosowaniu tego olejku, to fakt, że jak taki typowy 100% kosmetyczny olej pozostawia tłustą warstwę na skórze. To co się nie wchłonie muszę zetrzeć wacikiem, by nie zatłuścić np. poduszki.
Ze względu na panujące upały w tym roku, zupełnie nie lubiłam po niego sięgać latem, jednak teraz, kiedy mamy ostre jesienne wiatry, rano mroźne powietrze, w ciągu dnia nadal ostre słońce, produkt jest na mojej toaletce na miejscu pierwszorzędnym.
Osobom, którym nie odpowiada olej arganowy, polecam na zasadzie kontrastu świetny, choć nie tak dobrze reklamowany olejek jojoba.
Moja ocena: 4/5