Marka ProVoke od mojej ukochanej rodzimej Dr Ireny Eris nie przestaje mnie ciągle na nowo niesłychanie pozytywnie zaskakiwać. Moim najnowszym odkryciem jest zimowa kolekcja 2015 Nude Glam Look. Idea tej kolekcji, czyli makijaż oszczędny, niemal niewidoczny, ciepły, delikatnie rozświetlający jest mi niezwykle bliska, ponieważ sama cenię sobie takie naturalne, ale niesamowicie upiększające twarz kobiety makijaże. Podstawą jest tu bowiem wygładzona, rozświetlona cera, promieniejąca naturalnym blaskiem. Ten efekt mamy według producenta uzyskać dzięki pudrowi SHYSHINE NUDE POWDER, który łączy w sobie kolory ciepłego piasku, świeżego różu i świetlistej bieli. Jednak ja chciałabym dzisiaj skupić się cudownie aksamitnym potrójnym cieniu NUDE TRIO MUSS, który jest moim absolutnym odkryciem roku 2015 w kategorii cieni do powiek.
Producent pozwala nam zauważyć, iż ..”W potrójnym aksamitnym cieniu NUDE TRIO MUSS znajdują się odcienie karmelu, piasku oraz brązu. Każdy z nich można stosować osobno lub miksować kolory jednym pociągnięciem pędzelka. Niesamowita miękka konsystencja, aż kusi żeby nakładać ten produkt palcami”…
Ten opis nie mógłby lepiej trafić w dziesiątkę, biorąc pod uwagę moje upodobania kolorystyczne. Kocham na powiekach takie ciepłe, stonowane barwy, aczkolwiek nie pozbawione tej nuty świetlistości, która rozpromienia spojrzenie. A tutaj mam uroczy błyszczący beżo-róż, który nakładam na powiekę ruchomą, co momentalnie powiększa oko, dodaje tej elegancji, blasku nawet na co dzień. Potem ciepły karmel, już miej połyskujący, idealnie modeluje oko w załamaniu powieki. A na sam koniec czas na gorzką czekoladę, która spełnia swoją rolę wyśmienicie w roli kreski na powiece, a na wieczorne wyjścia także aplikuje ją w zewnętrznym kąciku.
Nieraz kiedy bardzo się spieszę puchatym pędzelkiem omiotę wszystkie trzy odcienie i taki świetlisty naturalny brąz nanoszę na całą powiekę i mam swój dzienny smokey eyes. Kolory są tu dobrane wyśmienicie, makijaż jest właśnie taki oszczędny, subtelny, typu nude ale proszę nie mylić z nudnymi brązami nieraz przytłaczającymi oko. Oj nie tu spojrzenie jest ślicznie podkreślone, oczy zyskują na wyrazistości, ale jest subtelnie:-)
Niemniej, zaskoczyła mnie na plus konsystencja tych cieni, lekko kremowa, aksamitna. Fantastyczna nawet do nałożenia opuszkiem palca, bo nie trzeba mieć profesjonalnych pędzli, aby rozetrzeć kosmetyk. Cienie pięknie się blendują ze sobą, nie tworzą się brzydkie prześwity, a pod oczami nic się nie kruszy. Jak każde cienie, także i te używam z bazą i wtedy spokojnie nie tracąc nic, a nic na intensywności trzymają się do wieczornego demakijażu.
Jako, że uwielbiam piękne opakowania kosmetyków, także i tutaj ProVoke doskonale wpisuje się w moje gusta. Biała, błyszcząca kasetka, z elementami srebra stanowi dla mnie synonim kosmetyku luksusowego, który zdobi moją toaletkę. Zachwyca również piękne faktura cieni, która mi osobiście i jak sądzę było to zamierzeniem producenta kojarzy się z piaszczystymi wydmami nad morzem.
Marka ProVoke w roku 2015 zachwyciła mnie nieraz, jednak NUDE TRIO MUSS to taka moja kropka nad i, taka pełna satysfakcja wielbicielki makijażu naturalnego, jeśli chodzi o największe odkrycia kosmetyczne minionego roku. Czekam na więcej w 2016 i na pewno się nie zawiodę!:-)
Moja ocena: 5/5, czyli Diamentowe Cienie Roku 2015!