Już niedługo będziemy mogli krzyknąć ‘Wreszcie!”. W końcu bowiem pożegnamy ponurą, długą zimę, aby przywitać dłuższe, ciepłe, pełne słonecznego uroku brwi. Pora też będzie wtedy zrobić w swojej kosmetyczce mały remanent, tak aby równocześnie odświeżyć swoją cerę, oczy i oczywiście usta. Wszak niektórzy mawiają, że kosmetyczka to taka kobieca apteczka na co dzień i chyba nawet coś w tym jest! Ja sama wiosną najczęściej stawiam na neutralne pastelowe usta. Mimo, że w tym roku trendy mają być w kierunku fuksji, mocnego różu, tudzież koralu, to nie mam zamiaru zrezygnować z klasycznego beżu. Po prostu uwielbiam szczególnie swoje usta ubrane w delikatne beże wpadające w urocze róże i wiem, że to sprawdza się praktycznie na każdą okazję. Takie pomadki się po prostu nosi na co dzień, no bo nie zawsze korzystnie wygląda się z kolorem fioletowo podobnym o 7 rano, kiedy wychodzimy do pracy.
Moim najnowszym odkryciem jest pomadka marki Too Faced z kolekcji ‘La Creme’. Odcień, który posiadam to kusząco brzmiąca nazwa ‘Nude Beach’. Ten kolor jest wręcz powalający. Cudowny pastel, ale nie mleczny, różowy, ale nie cukierkowy, beż ale nie nudny. Jednym słowem mówiąc o taki kolor ideał, który w sposób magiczny sprawia, że usta wyglądają nadal naturalnie, ale jednocześnie o niebo lepiej:-)
Podobnie, jednak i tu niestety powala cena pomadki, bo kosztuje ok. 90 PLN, jednak jestem w stanie wybaczyć temu produktowi ten mankament z kilku innych ważnych powodów, o których poniżej.
Pomadkę otrzymujemy pięknie zapakowaną w kartoniku stylizowanym nieco na japoński styl. Dodatkowo, złote metalowe opakowanie jest bardzo luksusowe i funkcjonalne, bo mimo kilku poważnych upadków pomadka nigdy nie ucierpiała. Urzeka mnie zapach tego produktu, lekko słodki, lekko waniliowy, w każdym razie przebija moje dotąd ulubione pod tym względem pomadki MAC. Podoba mi się również taki ścięty sztyft, co zapewnia lepszy komfort i precyzję malowania, a poza tym pomadka jest mniej podatna na złamania.
Malując pomadką po ustach mam wrażenie, że przeciągam po ustach jakimś masełkiem, usta momentalnie robią się mocno nawilżone i odżywione. O dziwo, ta pomadka kolorowa rewelacyjnie regeneruje moje suche skórki, takiego efektu nie uzyskałam stosując dobre balsamy pielęgnacyjne do ust! Usta są jędrne, miękkie, gładkie i wyglądają na znacznie pełniejsze. Prawdopodobnie to zasługa kwiatu lotosu oraz peptydów, które to znajdują się w składzie.
Pomadka ‘La Creme’ w odcieniu ‘Nude Beach’ przyjmuje na ustach taki właśnie kolor, jakbym sobie wyobrażała, jako letni, plażowy. Świeży, piaskowy róż, zdrowo wyglądające usta, sama radość, młodość i promienność. Bardzo ciekawe jest wykończenie pomadki. Produkt nie posiada w sobie grama drobinek, a na ustach daje taki, jakby satynowy mat. Krycie transparentne, dobra trwałość, niezbieranie się w kącikach ust o kolejne zalety produktu.
Przy wszystkich powyższych zaletach, jeśli miałabym znaleźć minusy, to byłyby to dwie kwestie. Pomadkę nie mogę ustawić w szeregu produktów do ust tzw. wydajnych i to ze względu na to, że jest kremowa, ma miękki sztyft, a jak wiadomo takie pomadki szybko ‘schodzą’. Po drugie, jednak szkoda, że szminka nie posiada jakiejś minimalnej ochrony przeciwsłonecznej, a przynajmniej producent o takiej nie wspomina.
Podsumowując, jeśli cenisz naturalne, jednak o niebo lepiej wyglądające usta, to kolor ‘Nude Beach’ jest tu jak najbardziej godny polecenia. Jeśli pragniesz poczucia komfortu na ustach, nie znosisz wysuszających produktów do ust, to pomadka ‘La Creme’ powinna Ciebie jak najbardziej skusić:-)
Moja ocena: 5/5, czyli diamentowy nudziak na ustach:-)