Ostatnio będąc w drogerii, aby przyjrzeć się bliżej popularnym pomadkom Variete całkiem przypadkowo natrafiłam na pomadki z serii Velvet Matt. Samo opakowanie może nie przyciąga wzroku, bo to czarny mat lekko przyozdobiony złotem, ale kiedy zrobiłam swatcha odcienia 501 byłam zachwycona kolorem i konsystencją kremu/masła/esencjonalnego balsamu. Te cudowne pomadki zawitały w mojej kosmetyczce i zamierzam cieszyć się nimi w tym roku:)
Tak producent opisuje pomadki Velvet Matt:
“Uwodzicielsko matowa, VELVET MATT to klucz do perfekcyjnych ust! Dla kobiet, które kochają ponadczasową elegancję i świeżość w codziennym makijażu. Kusi nie tylko wyglądem, ale też pielęgnacją! Pomadka pozwala uzyskać imponującą głębię koloru już po pierwszym pociągnięciu. Kremowa konsystencja łatwo rozprowadza się na ustach, dając efekt pełnego krycia. Bogata formuła z woskiem candelila chroni przed przesuszeniem, witamina E działa antyoksydacyjnie, a olejek rycynowy i olejek mineralny dbają o ochronę i nawilżenie Twoich ust”.
Jeszcze kilka lat temu pomadki matowe miały swój szczyt popularności, marki kosmetyczne ścigały się we wprowadzaniu nowych to wersji absolutnego matu na usta. Później prym zaczęły wieść pomadki o satynowym, błyszczącym wykończeniu.
/powyżej od lewej: 500,501, 510,511/
/powyżej od lewej: 512, 514, 515, 516, 517/
I o ile, nie jestem fanką pomadek matowych, bo miewam często problem ze spierzchniętymi ustami, to pomadka Eveline Velvet Matt jest zdecydowanie łagodną wersją matu na ustach. Wykończenie na ustach można nazwać kremowym, nie są to usta błyszczące ale też nie wyglądają na matowe.
Opakowania pomadek są minimalistyczne, proste, ale jednocześnie poręczne, niewielkie, idealne do torebki. Na uwagę zasługuje piękny zapach produktów. W moim odczuciu jest to owocowy aromat przełamany słodkimi nutami, może wanilią.
Pomadka sunie na ustach niczym masełko. Jedna warstwa wystarcza do pokrycia ust kolorem, ponieważ produkt jest wysoce napigmentowany. Uwielbiam w tym produkcie to, że nie wysusza ust, jest komfortowy w noszeniu, a jednocześnie trwałość jest niebywale dobra. To nie jest typowa błyszcząca nawilżająca pomadka, która znika w ciągu pół godziny. Tutaj trwałość produktu to około 5-6 godzin bez jedzenia. Zjada się z ust równomiernie i nie wymaga stosowania konturówki.
W całej serii znajdziemy piękne naturalne beże, lekkie róże, delikatne i mocniejsze czerwienie oraz fuksję. Mój absolutny faworyt to 501, a więc różowo-brązowy kolor. Kolejny to 512, głębsza fuksja, która wspaniale odżywia twarz. 510 to prześliczny jasny malinowy róż, świetnie komponuje się ze smokey eyes. Urzekł mnie także kolor nr 500, czyli jasny brązowy nude, które zawsze wygląda idealnie na co dzień.
Poniżej zapraszam do przeglądu swatchów wybranych kolorów.
nr 500
nr 501
od lewej nr 510, nr 511
Polecam!
# współpraca barterowa